Charlie
Stałem
przed lustrem w swojej sypialni. Na łóżku leżał Matt,
ziewając szeroko.
-
Nie rozumiem, czemu musiałem tu
tak wcześnie przyjść? - powiedział markotnie.
-
Bo chcę, żebyś ocenił,
czy coś z tych moich ubrań nadaje się na randkę. Jeśli nie,
to muszę jeszcze iść na
zakupy. – powiedziałem,
patrząc po raz kolejny w lustro. Wszystko wydawało mi się nie
pasować. Zrezygnowany pokręciłem głową. - Jutro byłoby za
późno, dlatego jesteś tu dzisiaj.
-
Charlie, wyglądasz dobrze.
Naprawdę. W co się nie ubierzesz jest naprawdę efektowne. -
powiedział.
-
Ale to nie ma być efektowne, tylko... hmm,
sam nie wiem, ale wiem, że to nie to. -
powiedziałem z uporem.
-
Czyli co, zakupy nas nie ominą?
- zapytał z niezadowoloną miną,
przekręcając się na plecy. Pokręciłem głową.
-
Nie, nie ominą. Idziesz ze mną,
albo mogę iść sam. Obojętne mi to. –
powiedziałem, odkładając
ubrania z powrotem do szafy. Blondyn podniósł się z ociąganiem z
posłania.
-
No dobra, to chodźmy.
Pół
godziny później chodziliśmy już po galerii. Najpierw postanowiłem
odwiedzić moje ulubione sklepy. Miałem nadzieję, że znajdę tam
coś, co będzie mi pasować. Przymierzałem najróżniejsze spodnie,
koszulki, bluzeczki, swetry i bluzy, ale nic, kompletnie nic mi się
nie podobało.
-
Rany, no i co teraz? - zapytałem
zrezygnowany.
-
Hmm, osobiście uważam, że
przesadzasz, bo w tych wszystkich ciuchach wyglądałeś naprawdę
dobrze, no, ale jeśli
chcesz, to mogę cię zaprowadzić do sklepu, w którym ja się
ubieram. - wzruszyłem
ramionami.
-
Możemy iść, ale nie jestem pewny,
czy coś znajdę.
Sklep
był urządzony w dość kontrowersyjny sposób. Mieszały się tam
najróżniejsze style, od
luźnych koszulek i plażowego stylu, poprzez czarne, mroczne
ubrania, nie upominając dość
skromne, ale naprawdę ładne ciuszki. Rozglądałem się przez
chwilę, niepewny gdzie zawiesić wzrok,
dopóki nie dostrzegłem ślicznego,
zielonego swetra. Miał szerokie rękawy. Zapiany
na duże, połyskujące, plastikowe guziki, o ładnie wyprofilowanym
kształcie w tym samym kolorze, co sweter.
Zdjąłem go z wieszaka i
z miną zadowolonego dziecka,
podszedłem do Matta.
-
Patrz, jest prześliczny, ale czy
nie jest zbyt kobiecy? -
zapytałem.
-
Nie. Przymierz go, a potem
dobierzemy do niego resztę.
Sweter
pasował idealnie. Był miękki w dotyku i naprawdę ciepły.
Następne, co musiałem znaleźć, to bluzka
i spodnie. Z tym było trochę trudniej, ale w końcu znalazłem z
jasnego jeansu spodnie rurki. Miały one lekkie przetarcia na
nogawkach, które dodawały zadziornego wyglądu. Do tego wszystkiego
dobrałem biały t-shirt i...
-
O kurwa. Gdybym był gejem, to na sto procent
zakochałbym się w tobie. –
zarumieniłem się. -
Wyglądasz obłędnie. Ten Andrew padnie do twoich stóp.
Jestem tego pewny. –
powiedział, przyglądając
mi się. Po chwili podszedł do jednej z półek z dodatkami. Nałożył
mi na nadgarstek kilka cienkich, srebrnych i zielonych
bransoletek. Zerknąłem na niego lekko sceptycznie. -
Nie patrz się tak pasują ci. Teraz jest idealnie. Uwierz mi wiem
co mówię. Idź się przebrać i marsz do kasy.
Spojrzałem
jeszcze na siebie w lustrze. Uśmiechnąłem się,
zadowolony z widoku, jaki w nim ujrzałem, przyznając w myślach
racje Mattowi. Bransoletki faktycznie pasowały do całego stroju.
Ciekawe co na to wszystko powie Andrew.
***
Andrew
*Wieczór,
następny dzień.*
Byłem
umówiony z Charliem i rozsadzała mnie wręcz niepohamowana
ekscytacja i radość. Tony siedział razem ze mną w salonie i
czytał książkę,
opierając się o mnie,
jak o wygodną poduszkę.
-
Myślisz - odezwał się
nagle - że uda ci się dojść z Charliem do porozumienia? Wiesz,
ja... zawsze uważałem, że pasujecie do siebie idealnie i...
marzyłem, by być z kimś
równie tak blisko...- powiedział cicho,
opuszczając głowę. Spojrzałem na niego zaskoczony. Widząc
jego zawstydzoną minę,
uśmiechnąłem się i potargałem go po włosach.
-
Wierzę, że uda nam się
dogadać. A Jeśli chodzi o ciebie, to jestem pewny,
że trafisz na kogoś takiego. -
Tony milczał przez chwilę.
-
Tak naprawdę, to właśnie,
dlatego tu przyjechałem. Mój były chłopak był ze mną
dla kasy. Gdy tato dowiedział się, dlaczego brałem od nich tyle
kasy powiedział, że muszę nauczyć się szanować siebie.
Powiedział, że jestem wart wiele i nie powinienem trzymać przy
sobie kogoś za pieniądze. Nie powiedziałem ci o tym wcześniej, bo
było mi wstyd.- powiedział cicho.
-
Nie masz czego się wstydzić. A
tato ma rację. Jestem
pewny, że znajdziesz kogoś, kto zobaczy w tobie coś, co go
zatrzyma na wieki. - Tony
uśmiechnął się, uścisnął mnie lekko i poszedł do swojego
pokoju.
*~*~*~*
Następnego
dnia od rana chodziłem jak na szpilkach,
chciałem, by wszystko
było idealnie, a Charlie
mi zaufał na nowo. Tony przygotował śniadanie, a potem
wzięliśmy się za dobór ubrań.
Dzień wcześniej byliśmy w galerii i kupiliśmy parę rzeczy.
-
Osobiście uważam, że będziesz naprawdę dobrze wyglądać w tych
ciemnych jeansach i czarnej koszulce. -
powiedział chłopak,
przekrzywiając głowę. -
Weź do tego ten granatowy sweter. -
mruknął podając mi go. Spojrzałem do lustra,
przyglądając się swojemu odbiciu.
-
Ten komplet wygląda najlepiej,
miałeś rację, namawiając mnie na kupno tych ciuchów. -
powiedziałem zadowolony.
-
No oczywiście, że tak. W końcu to ja wybierałem. A ja wiem co
dobre.- powiedział uśmiechając się zadziornie.- Zostały ci dwie
godziny, a ty nie mówiłeś,
że masz coś jeszcze do zrobienia? -
kiwnąłem głową.
-
Masz rację, wrócę wieczorem.
– powiedziałem,
kierując się na przedpokój.
-
Liczę na jakieś dobre newsy. –
powiedział, idąc do
salonu. Spojrzałem po raz ostatni do lustra i z pozytywnym
nastawieniem, ruszyłem na
zewnątrz.
***
Charlie
Siedziałem
przy stole z zamyśloną miną,
ignorując Matta. Zastanawiałem się,
jak powinienem się zachować wobec Andrewa.
-
Przestań tak główkować,
Wiewióro. Będzie dobrze. Dotrzecie do happy end’u. Powiedz
mi lepiej, po co mam tu przyjść
wieczorem? - poczerwieniałem gwałtownie.
-
Chodzi o to, że chcę trochę dokuczyć Andrewowi. Wiesz,
on nie wie, że my się tylko przyjaźnimy. Poza tym, nie chcę, by
zaczął się czuć zbyt pewnie. Może i jest to dziecinne ale nie
chcę znów się sparzyć. -
powiedziałem zawstydzony.
-
Ach, to o to chodzi. Hmm, no
dobra, ale żeby nie było, że on będzie chciał mnie zdzielić
potem. – powiedział,
kładąc głowę na stole.
-
Nie martw się Andrewem,
jest zwykle łagodny jak baranek. –
powiedziałem, chichocząc.
Spojrzałem na zegarek. - No dobra,
to jak coś, wpadnij
później, ja idę się
szykować. Ty lepiej uciekaj,
nie chcę, by Cię teraz
zobaczył. - chłopak
uśmiechnął się,
mierzwiąc mi włosy.
-
Ale ty jeteś przebiegły. No ale w porządku. Do zobaczenia
później.- gdy blondyn wyszedł, postanowiłem wziąć długą i
odprężająca kąpiel.
Zapach
kokosa otaczał mnie dookoła.
Piana przyjemnie muskała moje ciało. Moje myśli mimowolnie
pomknęły w stronę Andrewa
i jego przystojnej twarzy oraz wspaniałego ciała. Marzyłem,
by móc się kiedyś z nim wspólnie wykąpać i kochać pośród
ciepłej wody pełnej pachnącej piany. Moją
wyobraźnię pobudziło
moje spragnione dotyku ciało. Mimo zażenowania,
zaspokoiłem swoje pragnienie fizyczne i z głośnym westchnieniem
wyszedłem z wody. Ubrałem się w ciuchy kupione wczoraj i
spróbowałem ułożyć włosy. Nagłe dzwonienie obwieściło
pojawienie się Andrewa. Gdy otworzyłem drzwi przywitał mnie
szeroki pełen uczucia uśmiech.
-
Witaj, Kruszyno. Wyglądasz
prześlicznie. –
powiedział, całując
mnie w policzek i przyglądając mi się błyszczącymi oczami.
Zarumieniłem się lekko. Czułem, jak moje serce,
bez zgody rozsądku,
zaczyna bić szybciej.
***
Andrew
Gdy
tylko zobaczyłem go w drzwiach,
nie mogłem oderwać od niego oczu. Wyglądał po prostu
prześlicznie. Jego oczy lśniły, niczym szmaragdy,
podkreślane głęboką zielenią swetra. Spodnie opinały jego
zgrabne pośladki, oraz szczupłe nogi,
nie pozwalając mi do końca trzeźwo myśleć. Wyszliśmy z jego
mieszkania kierując się prosto na parking. Otworzyłem przed nim
drzwi do mojego samochodu.
-
Kupiłem nam bilety do kina, w którym puszczają stare produkcje
filmowe. – powiedziałem,
mając nadzieję, że chłopak będzie zadowolony. Widząc, jaki
nagły uśmiech zagościł na jego ustach,
odetchnąłem z ulgą.
-
Cudownie. Na jaki film idziemy? -
zapytał.
-
Wiem, że to oklepane, a
ty oglądałeś ten film już parę razy, ale obstawiam, że ci się
jeszcze nie znudził. Co powiesz na ,, Dirty Dancing"?
-
O rany, kocham ten film.
Oczywiście, że mi się nie znudził. - gdy
dojechaliśmy do kina,
Charlie prawie skakał w fotelu. Rozbawiony,
zaprowadziłem go do odpowiedniej sali. Gdy zajęliśmy miejsca,
niepewnie objąłem chłopaka,
mając nadzieję, że nie zdenerwuje go to. Ten jedynie odprężył
się, przytulając do mnie
bardziej. Film zleciał niewiarygodnie szybko,
wprowadzając chłopaka w doskonały humor. Gdy wyszliśmy z kina,
rudowłosy spojrzał na mnie,
obdarzając uśmiechem, jakiego nie widziałem już od paru tygodni.
-
Film był świetny, jak zwykle z resztą,
a Patrick… mógłbym paść do
jego stóp gdybym mógł poznać go w czasach jego młodości.
- powiedział ze złośliwym
błyskiem w oczach. - To, co teraz?
-
Teraz idziemy spacerkiem w jedno miejsce. Mam dla ciebie
niespodziankę.
***
Charlie
Szliśmy
ścieżką przez park. Słońce świeciło nadal, choć teraz było
już o wiele chłodniej. Drzewa wiśni, które właśnie kwitły,
sypały różowymi kwiatami,
dodając otoczeniu niesamowitego uroku.
-
Dokąd idziemy? –
zapytałem, czując,
jak ciekawość zjada mnie od środka.
-
Zaraz zobaczysz. Już niedaleko. - powiedział
chłopak, łapiąc moją
dłoń. Początkowo chciałem ją wyrwać, ale czując ciepło bijące
od niego i szczere... uczucie,
nie zrobiłem tego. Po jakichś
pięciu minutach, ścieżka
rozstąpiła się,
ukazując małą altankę nazywaną „ Świątynią zakochanych”.
Na jej środku był postawiony stolik zastawiony jedzeniem.
Świeczki paliły się,
migocząc radośnie, a
różowe płatki opadające
z drzew roztaczały przyjemny zapach. Spojrzałem na niego zaskoczony
oraz niezmiernie wzruszony.
-
Mam nadzieję, że niespodzianka ci
się podoba. Bardzo dobrze pamiętam,
jak opowiadałeś mi gdy byliśmy w gimnazjum o swojej idealnej
randce. Mam nadzieję, że jest tak,
jak sobie wymarzyłeś. –
powiedział, odsuwając mi
krzesło. Kiwnąłem tylko głową.
-
Tak, jest niesamowicie.
Dziękuję.- kolację
zjedliśmy w ciszy. Później przesiedliśmy się na ławeczkę,
stojącą przy jednej ze ścian. Siedzieliśmy przez chwilę w
ciszy, aż w końcu westchnąłem
głośno, opierając głowę
o ramię bruneta.
-
Charlie, skoro wszystko ma być
tak, jak marzyłeś,
to czy mogę cię pocałować? –
zapytał, a ja poczerwieniałem
i przytuliłem się do niego,
odzywając niemrawo:
-
Taaak. Ale to będzie mój pier...- nie dokończyłem, bo poczułem
ciepłe usta, zachłannie
całujące moje. Czułem się niepewnie,
oddając pieszczotę,a równocześnie błogo i bezpiecznie.
Pozwoliłem sobie na chwilę zapomnienia. Zapominając, że moja
zemsta całą tę sielankę może zburzyć.
***
Andrew
Postanowiłem,
że odprowadzę Charliego pod blok. Jak się okazało,
stał tam jakiś wysoki blondyn, który gdy tylko nas ujrzał,
uśmiechnął się szeroko. Stężałem momentalnie.
-
Charlie, dobrze, że już jesteś.
Czekałem na ciebie, Wiewióreczko. –
powiedział, łapiąc go
za dłoń. Charlie zarumienił się lekko i pocałował go na
przywitanie w policzek.
-
Cieszę się, że już jesteś. – chłopak odwrócił się na
chwilę w moją stronę. -
Dziękuję za miło spędzony wieczór, Andrew. -
i nie zwracając już na mnie uwagi,
ruszył w stronę mieszkania wraz z blondynem, który patrzył na
mnie przez moment, by w
następnym momencie odwrócić się z zadowolonym uśmiechem.
Czułem,
jak krew buzuje w moich żyłach.
Ciężko było mi opanować nerwy,
widząc mojego Charliego u boku kogoś obcego. Zaczynałem powoli
rozumieć, jak musiał
czuć się Charlie w momentach,
gdy spotykałem się z Oscarem. Tyle, że ja nie zamierzałem się
poddawać. Wiedziałam, że moja rudowłosa Kruszyna jest Mi przeznaczona.
***
Charlie
-
Myślisz, że przesadziłem? -
zapytałem niemrawo,
wchodząc do mieszkania.
-
Mówisz o Andrewie? Nie, zrobiłeś
bardzo dobrze i ciesz się, że mogę ci pomoc. Motywacja,
jaka się pojawiła w jego
oczach, powiedziała mi
jedno: zależy mu na tobie i
będzie walczył o twoje serce. Poza tym jestem pewny, że on wierzy
w twoje uczucia i nie zwątpi w nie. -
uśmiechnąłem się mimowolnie,siadając
na kanapie.
,,Będzie
walczył o moje serce? Oj, Andrew
przecież ono od zawsze należało do ciebie. Ale dobrze,
walcz. Pokaż, że ci zależy,
bym później nie żałował, że oddałem ci je do reszty"
jest git :P
OdpowiedzUsuńPokarz, że ci zależy, bym później nie żałował, że oddałem ci je do reszty" " pokaż a nie pokarz.
OdpowiedzUsuńTy lubisz mnie męczyć, prawda? D: To opko to jedno z moich ulubieńców, zawsze niecierpliwie go wyczekuję XD Niech Andrew walczy c:
OdpowiedzUsuńWeny,
Alice
Super rozdział czekam na next =^3^=
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać momentu, w którym Andre sie dowie, że ta akcja to tylko zemsta XP
Cudowna ranka, też bym tak chciała, dlaczego w realu faceci nie są tak romantyczni?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Charli nie będzie długo trzymał w niepewności Andrew :)
A planujesz coś z nowymi bohaterami? Rozwiniesz ten wątek?
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Tak planuje z nowymi bohaterami małe co nie co ale nie zapominaj że jeszcze dwóch panów nie poznaliście oni też będą włączeni w opowieść ale kto z kim to się dowiesz w następnych rozdziałach :)
UsuńPozdrawiam OfeliaRose
Witam,
OdpowiedzUsuńAndrew naprawdę się postarał, no i widać, że naprawdę chce walczyć o Charliego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia