czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 10

No i jest już rozdział 10 jesteśmy już w ponad połowie opowiadania :) Dziękuję za komentarze. Co do sporu na temat mężczyzn w ciąży. Wspominałam już na samym początku że jestem ogromną fanką.....ale byście mnie nie zostawili w następnym opowiadaniu nie opisze ciąży żadnego z bohaterów mimo iż będzie wspominane, że jest to możliwe. Będziecie zadowoleni ?? :) 

Charlie
Wyszedłem z bramy mojego bloku. Było sobotnie popołudnie, które miałem w planach przeznaczyć na pakowanie. Wieczorem Andrew miał przyjechać po moje rzeczy. Spotykaliśmy się ze sobą od trzech tygodni. Był to najlepszy czas, jaki przeżyłem od dawna. Byłem bardziej, niż szczęśliwy. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy wróciłem wspomnieniami do momentu, w którym Andrew zaproponował mi wspólne mieszkanie.
,,Siedzieliśmy razem z brunetem w jego kuchni i szykowaliśmy kolację. Tony gdzieś wybył, twierdząc, że daje nam wolną chatę i mamy się grzecznie bawić. Zaniosłem talerze i kubki do salonu. Po chwili pojawił się w nim również Andrew z talerzem pełnym kanapek. Jedliśmy przez chwilę w ciszy.
- Charlie? Wiesz, zastanawiałem się... czy nie chciałbyś ze mną zamieszkać? Znaczy, jeśli to dla ciebie za szybko, to ja rozumiem... - powiedział dość niepewnie. Spojrzałem na niego zszokowany. Nie mogłem do końca uwierzyć w to, co słyszę. Widząc jednak w jego oczach powagę, uśmiechnąłem się szeroko i odezwałem się cicho, wstając z miejsca.
- Będę naprawdę szczęśliwy, jeśli tego właśnie chcesz. - powiedziałem cicho, przytulając się do niego."
Gdy wszedłem do sklepu papierniczego, podszedłem do lady i powiedziałem:
- Dzień dobry. Potrzebuję kupić kartony dość sporych rozmiarów. - młody chłopak uśmiechnął się do mnie.
- A co, wyprowadzasz się od rodziców? - pokręciłem głową.
- Nie, przeprowadzam się do mojego chłopaka.- szatyn pokiwał głową, ściągając z jednej z półek kartony.
- A, to tylko pogratulować. - rozłożył jedno z pudełek. - Takie może być? - kiwnąłem głową.
- Tak. Jestem Charlie, a ty? – zapytałem, wyciągając w jego stronę dłoń.
- Steven. - chłopak spakował mi do reklamówki paręnaście złożonych kartonów. Zapłaciłem i już miałem wychodzić, gdy…
- Hej, zaczekaj. Moja zmiana się skończyła, więc mogę cię odprowadzić, jak ci to nie przeszkadza. - pokręciłem głową.
- Nie, pewnie, jeśli chcesz. - powiedziałem. Po chwili szliśmy już po chodniku, ciesząc się popołudniowym słońcem. Po chwili Steven odezwał się cicho:
- Wiesz, mieszkam tu od miesiąca i nie znam za bardzo nikogo. W moim rodzinnym mieście zostawiłem wszystkich przyjaciół i rodzinę, ale musiałem wyjechać... - spojrzałem na niego zaskoczony.
- Dlaczego?
- Wiesz, mój chłopak... nasz związek był dla mnie zbyt toksyczny. - zamilkł na chwilę, by się rozpromienić. - Ale wierzę, że poznam tu lepszych ludzi. Ty jesteś pierwszą osobą.- puściłem mu oczko.
- I nie jedyną. Jak będziesz chciał, to przestawię ci moich znajomych. A teraz, opowiedz coś o sobie, ale z weselszych faktów.
***
Andrew
Od rana rozpierała mnie energia. Na myśl, że jeszcze dzisiaj Charlie będzie przy mnie i będę mógł go bez przerwy przytulać, nakręcała mnie, jak nie wiem, co. Czym prędzej wziąłem się za robienie porządków w całym mieszkaniu. Zaczynając od mojej sypialni, a kończąc na łazience. Przez cały ten czas, szczerzyłem się szeroko.
- Hej, bracie, przymknij wreszcie te swoje usta, bo ci tam jakaś mucha wpadnie. -spojrzałem nieprzychylnym wzrokiem na Tonego.
- Nie wymądrzaj się tak. Poza tym, chyba nie ma nic złego w tym, że jestem szczęśliwy - powiedziałem lekko poirytowany.
- No pewnie, że nie. Ale wiesz, jak już przekroczycie próg mieszkania, to ty się na niego nie rzuć - powiedział niewinnym głosem. Podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się złośliwie. - Mam się usunąć z domu na noc? Wiesz, nie chcę wam przeszkadzać, a darmowe porno w waszym wykonaniu jest mi zbędne. - gdy tylko skończył mówić wkurzyłem się i rzuciłem pierwszą rzeczą, jaka wpadła mi w ręce, a byłą nią... ścierka do kurzy.
- Złaź mi lepiej z oczu, paskudny bachorze, albo będziesz spał odtąd na wycieraczce – powiedziałem, na co ten tylko zachichotał. Pokręciłem głową lekko zrezygnowany. W kuchni ugotowałem obiad i poszedłem się zbierać, by pojechać po rudowłosego.
Dwie godziny później byłem już pod blokiem mojego chłopaka. Gdy zadzwoniłem jednak do niego domofonem, nikt mi nie otworzył. Spojrzałem na zegarek. Siedemnasta dziesięć. Byłem pewny, że Charlie będzie w domu. Po namyśle postanowiłem do niego zadzwonić. Już wyciągałem telefon z kieszeni, gdy dostrzegłem mojego ukochanego, idącego po drugiej stronie razem z jakimś brunetem. Zazgrzytałem zębami i bardziej, niż niezadowolony, ruszyłem w ich stronę.
- Cześć, kruszyno – powiedziałem, całując go delikatnie w usta i przyciągając blisko siebie.
- Cześć - powiedział chłopak z delikatnym uśmiechem, przytulając się do mojego boku. - To jest Steven poznałem go w sklepie, gdy byłem po kartony. - wskazał na chłopaka. Szatyn był dość niski i drobny o delikatnych rysach twarzy.
- A, czyli to ty jesteś Andrew. Charlie zdążył mi dużo o tobie opowiedzieć. - przyglądałem mu się przez chwilę nieufnie, po czym kiwnąłem głową.
- Jest już tak późno? - zapytał rudowłosy, czerwieniąc się lekko, jakby nagle sobie o czymś przypomniał. - Jestem jeszcze nie spakowany. - cmoknąłem go w czoło.
- Spokojnie, przyjechałem wcześniej, by ci pomóc. - zielonooki się rozpromienił.
- Dziękuję – powiedział, po czym zwrócił się do szatyna. - To jak coś, to zadzwonię w tym tygodniu. Wyjdziemy gdzieś, żebyś poznał okolicę.
- W porządku. W takim razie, do usłyszenia. Na razie, Andrew.
- Cześć - odpowiedziałem i nie zwracając już na niego uwagi, poprowadziłem chłopaka w stronę jego domu. Gdy tylko przekroczyliśmy próg jego mieszkania, wyjąłem z jego dłoni reklamówkę, rzuciłem ją w kąt i pocałowałem go mocno, przyciskając do drzwi wejściowych.
***
Charlie
Gdy tylko poczułem jego wargi na swoich, poczułem, jak się rozpływam. Delikatne ciepło zaczęło przepływać po moim kręgosłupie. Zamknąłem oczy, rozkoszując się tym uczuciem. Gdy jedna z dłoni zaczęła ostrożnie głaskać moje plecy, zamruczałem zadowolony.
- Wiesz... Charlie... czuję ogromną zazdrość. Jesteś moją kochaną kruszyną. Tylko moją, prawda? Tak długo czekałem na moment, w którym będę mógł to powiedzieć - szepnął do mojego ucha, by w następnym momencie polizać mnie za nim. - Ja... nie mogę. Chcę się z tobą kochać. Wziąć cię…- powiedział podnieconym głosem. Spojrzał mi w oczy, a ja w tym momencie wiedziałem już, że też tego chcę. Pocałowałem go w usta. Następnie pozwoliłem się podnieść i powiedziałem:
- Ja…ja też tego chcę. - gdy tylko znaleźliśmy się w mojej sypialni, Andrew położył mnie na łóżku i po raz kolejny pocałował. Czułem, jak ogarnia mnie ogromne podniecenie, przeplatane jednak z lękiem. Ufałem Andrewowi, jak nikomu innemu, a jednak… odsunąłem go lekko od siebie. Brunet spojrzał na mnie zdziwiony.
- Ja...ja… - sam nie wiedziałem, co chcę mu powiedzieć. Poczerwieniałem gwałtownie. - Bo wiesz...ja nigdy… i nie wiem... co... i ja boję… - dalsze moje słowa zostały powstrzymane przez delikatny pocałunek.
- Ja to wiem. Cieszę się, że to właśnie mnie kochasz i to mi się chcesz oddać. – powiedział, znów mnie delikatnie całując. - Nie martw się, nie musisz nic robić. Po prostu skup się na odczuciach i bądź ze mną. - przeczesał delikatnie moje włosy i po raz kolejny zaczął pożerać moje wargi, w tym samym czasie zdejmując ze mnie sweter. Gdy poczułem chłodne powietrze na mojej nagiej skórze, zadrżałem. Andrew widząc to, przytulił mnie bliżej siebie, przejeżdżając ciepłą dłonią po moich plecach, a ustami zaczął błądzić po mojej szyi i plecach. Czułem, jak moja erekcja w spodniach się powiększa, rozpychając materiał. Jęknąłem przeciągle.
- Dotknij mnie bardziej... proszę… - brunet przyglądał mi się przez chwilę, po czym pocałował mnie, wsadzając dłoń w moje spodnie. Gdy tylko poczułem jego ciepły uścisk na moim penisie, przyciągnąłem go bliżej siebie. – Och, to takie przyjemne… - Andrew uśmiechnął się nieznacznie i polizał mnie po szyi.
- Będzie ci jeszcze lepiej bądź tego pewny. - dla podkreślenia swoich słów, zaczął szybciej pocierać dłonią, ściągając mi równocześnie spodnie. Już po chwili leżałem pod nim kompletnie nagi. Zaczerwieniłem się gwałtownie. Odwróciłem wzrok, marząc, by móc się schować. - Nie wstydź się. Nie mnie… jesteś piękny – powiedział, masując delikatnie moje pośladki. Poczułem się bardziej, niż doceniony, gdy usłyszałem jego słowa: - A teraz, kruszyno, spokojnie... - zaczął w tym samym momencie, wsadzając swój nawilżony palec w moją dziurkę. Spiąłem się w pierwszym momencie, nie mogąc nawet wziąć oddechu.
- Nhh..
- Cii... spokojnie. Rozluźnij się, skarbie. Musisz się rozluźnić. - słysząc jego cichy szept oraz czując delikatny pocałunek na skroni, zacząłem się rozluźniać. Andrew, wyczuwając to, poruszył ostrożnie palcem. Uczucie, jakie poczułem, było jakieś nieprzyjemne. Po chwili, gdy jednak się przyzwyczaiłem, brunet dołożył kolejny palec i…
- Ach!... Jeszcze... pro-pro…szę… - wydyszałem, nie mogąc opanować drżenia na całym ciele.
- Spokojnie, zaraz to dostaniesz. - powiedział i zaczął ściągać z siebie ubrania. Widząc, jak dobrze jest zbudowany oraz... hojnie obdarzony, przełknąłem głośniej ślinę. Gdy wszystkie ubrania bruneta wylądowały na podłodze, przykrył mnie swoim ciałem, wsadzając w moją dziurkę od razu dwa palce.
- Ach… Andrew ja… nie wytrzymam już... dłużej… - ten, słysząc to, dołożył trzeci palec, rozpychając mnie bardziej. A ja nie potrafiłem się opanować. Zacząłem jęczeć i wić się pod wpływem dotyku i ciepła mojego ukochanego. Andrew, widząc moją reakcję, powoli wyjął palce. Jęknąłem niezadowolony i spojrzałem na niego nieprzytomnie. Chłopak uśmiechnął się do mnie czule i sięgnął do moich ust, równocześnie zagłębiając się w moim wejściu. Spiąłem się, starając mimo wszystko nie krzyknąć z bólu. Nie wytrzymałem jednak zbyt długo.
- Aaa!... To boli… - wyszeptałem, wpatrując się w mojego kochanka zaszklonymi oczami. Andrew, gdy znalazł się we mnie cały, zatrzymał się i scałował moje łzy, patrząc na mnie przepraszająco.
- Przepraszam, kruszyno. Zaraz już przestanie boleć – mówił, przez cały czas obsypując moją twarz pocałunkami i głaszcząc uspokajająco moje plecy. Gdy ten odurzający ból zniknął, poruszyłem się na próbę i od razu znalazłem się w niebie.
- Och… - czarnooki przytulił mnie do siebie i zaczął się poruszać. Początkowo powoli, ale z każdą chwilą pożerał nas większy żar. Po chwili nie miałem pojęcia już, co to znaczy być osobno, zdawało mi się, że od teraz nie ma Ja i On, ale jest tylko My. Jego ciepłe wargi przez cały czas delikatnie pieściły moją twarz, szyję, usta, doprowadzając mnie na granicę rozkoszy. - Ach... Andrew, proszę, ja chcę już...och...nie wytrzymam dłużej… chcę to poczuć. Chcę poczuć spełnienie... chcę … chcę poczuć ciebie - powiedziałem i pocałowałem go w usta, w tym samym momencie dochodząc mocno, brudząc nasze brzuchy oraz całą pościel. Chwilę później poczułem, jak coś ciepłego rozlewa się w moim wnętrzu, potęgując tylko przyjemne odczucia. Opadłem na pościel zmęczony. Oczy same zaczęły mi się zamykać zanim zdążyłem o czymś pomyśleć.
- Kocham cię, Charlie - powiedział cicho brunet, całując mnie w skroń i przytulając do siebie, przykrywając przy okazji kołdrą. - Śpij spokojnie. - uśmiechnąłem się tylko i na wpół przytomnie rzuciłem:
- Ja ciebie też kocham... i dziękuję… - a potem już otoczyła mnie ciemność, obiecując spokojny sen.
****
Oscar
Stałem niedaleko bloku rudowłosego kurdupla. Widząc, jak Andrew jest zazdrosny, uśmiechnąłem się szeroko, układając w głowie plan, jak pomału i skutecznie zniszczyć ich szczęście.



5 komentarzy:

  1. BOŻEBOŻEBOŻEBOŻE CHCĘ WIĘCEJ <3 Niech Oskar da im wreszcie spokój, Charlie już tyle przez niego wycierpiał ;_; Cóż tu powiedzieć... Scena seksu dobrze opisana. Nie dość, że dostałam dzisiaj najlepszą ocenę ze sprawdzianu z matematyki (5 <3) i 5 z angielskiego, to jeszcze nowy rozdział jednego z najlepszych opowiadań, jakie obecnie czytać ^^

    Weny,
    Alice

    OdpowiedzUsuń
  2. Oskar. Jestem cholernie ciekaw, co wymyslil. Kocham takie akcje i z ogromna niecierpliwoscia czekam na kolejny czwartek.
    Tak! Ja bede bardzo zadowolony i wdzieczny jesli nie bedzie ciazy. Tez jestem zwolennikiem, ale to by popsulo klimat opowiadania...
    Troszke bledow, ale ogolem jest dobrze i cos czuje, ze Steven bedzie z Tonym. Choc nie pasowali by do siebie, bo wydaja sie byc oboje pasywami :p
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu Oskar? Mam nadzieję, że nie zniszczy związku chłopaków. Pojawił się nowy bohater, czyżby to on miał się związać z Tonym?
    Cieszę się, że główni bohaterowie są już razem.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok pisze z fona wiec krótko. Naprawdę super ze SA razem i ciekawe co tam namiesza Oscar. Rozdział pierwsza klasa:)
    Pozdro
    lucynaleg

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    podobał mi się bardzo rozdział, mam wrażenie, że przez tą zbytnią zazdrość Andrewa coś się znów stanie zwłaszcza, że znów pojawił się Oscar....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń